Witajcie Słoneczka :)
Dobry matujący puder, szczególnie o tej porze roku, jest wręcz na wagę złota, szczególnie pożądany przez posiadaczki cer mieszanych i tłustych. Wysokie temperatury skutecznie się przyczyniają do wzmożonego przetłuszczania się twarzy. Na domiar złego pocimy się znacznie mocniej, a więc makijaż potrafi " spłynąć " już po 2-3 godzinach.
Nic więc dziwnego, że szukamy skutecznych, matujących sprzymierzeńców, które przedłużą trwałość makijażu, a jednocześnie zapewnią nam komfort i piękny wygląd.
Swojego faworyta z zakresu makijażu pokazywałam Wam w zeszłym tygodniu w Ulubieńcach, jest nim Korygujący puder matujący Catrice - ColourCorrecting Mattifying Powder ze sklepu Ladymakeup.
Z komentarzy, zarówno tutaj jak i na Instagramiewynikało, że Wam też wpadł w oko ;)
Chcieliście recenzję tego cudaczka, oto i ona! Zdjęcia robiłam przy różnym oświetleniu, w słońcu, w cieniu i normalnym świetle dziennym, by jak najlepiej przybliżyć jego wygląd, tonację, teksturę. Choć i tak muszę przyznać, że zdjęcia nie do końca oddają jego realny urok, nie jest fotogeniczny :)
Słów kilka od producenta
Colour Correcting Mattifying POWDER marki Catrice, to korygujący puder matujący w kompakcie ( bez drobin ). Przeznaczony dla każdego rodzaju cery. Delikatna konsystencja umożliwia łatwą aplikację puszkiem lub pędzlem.
Kolorowa struktura posiada 4 odcienie:
Produkt testowany dermatologicznie.
Puder został umieszczony w prostym, ale jednocześnie poręcznym i praktycznym opakowaniu wykonanym z twardego, przezroczystego tworzywa. Dobrze się zamyka, na klik, z łatwością się otwiera, dzięki wyprofilowaniom na wieczku. Posrebrzane elementy oraz napisy stanowią ładne wykończenie i sprawiają, że kasetka prezentuje się elegancko, a zarazem prosto i lekko. Kasetka jest zgrabna, wizualnie wydaje się stosunkowo mała, mieści 8 g pudru. Nie ma lusterka, co dla niektórych może być niedogodnością, ale ja i tak rzadko kiedy używam lusterek z kompaktów :)
W trakcie używania pudru, co czynię już od ponad trzech miesięcy, opakowanie niemal wcale nie traci na wyglądzie. Literki ścierają się bardzo powoli, w sumie to wiele zależy od sposobu przechowywania czy noszenia. Tworzywo, z którego kasetka jest wykonana, nie matowieje. nie powstają też na nim nieestetyczne mikro pęknięcia, jak to często w tego typu kasetkach się dzieje.
Na opakowaniu znajdziemy nazwę oraz krótki opis, w tym w języku polskim, pełny skład oraz termin ważności, który wynosi 18 miesięcy od momentu otwarcia.
Puder który stosuję to 010 - DELICATE BLOSSOM. Ma ładny odcień beżu, jasny z nutą pomarańczowych tonów, sporo zieleni, w jaskrawym odcieniu mięty lub mlecznego seledynu, kto jak woli, trocha pastelowego fioletu i odrobinkę różu w stonowanym, chłodnym odcieniu. Całość prezentuje się ciekawie i pięknie, te barwy cudownie uzupełniają się.
Puder ma gładką, jednolitą teksturę. Jest mocno prasowany, ale nie zbity, bardzo drobniutko zmielony, dzięki czemu każde pociągnięcie pędzlem równa się odpowiedniej porcji kosmetyku na pokrycie partii twarzy. Jednak nie jest suchy, ani też " mokry ", co z kolei skutkuje brakiem pylenia i fruwaniem mikrodrobin oraz osiadaniem ich na lustrzanych powierzchniach. Zapach oceniam jako bardzo przyjemny - pudrowy, subtelny, delikatnie, wręcz w minimalnym stopniu, wyczuwalny podczas aplikacji.
Puder z łatwością nabiera się na pędzel, równomiernie rozprowadza się po twarzy natychmiastowo zapewniając widoczny efekt, co mi bardzo w nim się podoba. Wystarczy kilka pociągnięć pędzlem, aby z precyzją pokryć całą twarz i szyję. Puder nie absorbuje w sobie sebum, który przenosimy nieraz za pomocą pędzla. Dla porównania przytoczę Rimelowego Match Perfection`a, którego stosuję znacznie króciej, a już trzy razy " zeskrobywałam " tworzącą się na powierzchni lśniącą, zbitą, tłustą warstewkę, która uniemożliwia nabieranie pudru i jest najzwyczajniej... wnerwiająca. W Colour Correcting Mattifying Powder to się NIE dzieje ;) Zużywa się bardzo powoli, co zresztą cieszy, bo stosowanie go to istna przyjemność!
Jak wiecie mam cerę mieszaną, w stronę tłustej, z mocno przetłuszczającą się strefą T, choć latem cała twarz mi się świeci od sebum i potu :) Policzki pokryte wyraźnie widocznymi, popękanymi naczynkami, pory są ... spore i widoczne. Czasem pojawiają się też niedoskonałości w postaci pryszczy i zaskórników - jednym słowem, wesoło nie jest.
Puder nie kryje mocno, ale w magiczny sposób matuje, upiększa i ujednolica skórę w trybie natychmiastowym. Dodaje jej zdrowego wyglądu i takiej... matowej, naturalnej świeżości :)
Nie tworzy maski, powiedziałabym wręcz, że jest zupełnie niewidoczny, nie zbiera się z porach, w zmarszczkach i liniach mimicznych, dzięki czemu dodatkowo je nie uwidacznia.
Na zdjęciu prezentuję go tak, jak noszę na co dzień - serum, krem i... Colour Correcting Mattifying Powder - bez bazy, bez podkładu, te stosuję okazjonalnie. Dodaję czasem korektor pod oczy ( och te nieznośne podkówki! ), róż lub bronzer na kości policzkowe, no i makijaż oczu - obowiązkowy, to tyle :)
Puder utrzymuje się na skórze przez dobre 5-6 godzin, podczas mocnych upałów do 4-rech godzin, potem potrzebne są minimalne poprawki, wtedy to idę " przypudrować nosek " i jest super :)
Cena - 18,99 zł / 8 g
Dostępność - Ladymakeup Sklep
Podsumowując...
Korygujący puder matujący Catrice zwrócił moją uwagę swoim barwnym wyglądem, pobudził ciekawość fajnymi obietnicami producenta, zachwycił cudownymi, widocznymi i trwałymi efektami. Dla skóry problematycznej raczej się nie nadaje, ale takiej z mniejszymi wymaganiami - będzie pasować idealnie! Jest fantastycznie lekki, nie pyli się, nie zapycha, nie obciąża skóry, jest niewidoczny, ale jednocześnie wiele robi! W mig dodaje urody i zdrowego wyglądu skórze, bardzo dobrze matuje, a jednocześnie delikatnie koryguje niedoskonałości - to wszystko w zawrotnej cenie 19 zł!
Znacie ten puder Catrice, a może inne wersje stosujecie i polecacie?
Jakie kosmetyki marki są Waszymi faworytami?
Po tym pudrze i balsamie nabrałam ochoty na kontynuowanie przyjaźni :)
Miłego wieczoru :)
Dobry matujący puder, szczególnie o tej porze roku, jest wręcz na wagę złota, szczególnie pożądany przez posiadaczki cer mieszanych i tłustych. Wysokie temperatury skutecznie się przyczyniają do wzmożonego przetłuszczania się twarzy. Na domiar złego pocimy się znacznie mocniej, a więc makijaż potrafi " spłynąć " już po 2-3 godzinach.
Nic więc dziwnego, że szukamy skutecznych, matujących sprzymierzeńców, które przedłużą trwałość makijażu, a jednocześnie zapewnią nam komfort i piękny wygląd.
Swojego faworyta z zakresu makijażu pokazywałam Wam w zeszłym tygodniu w Ulubieńcach, jest nim Korygujący puder matujący Catrice - ColourCorrecting Mattifying Powder ze sklepu Ladymakeup.
Z komentarzy, zarówno tutaj jak i na Instagramiewynikało, że Wam też wpadł w oko ;)
Chcieliście recenzję tego cudaczka, oto i ona! Zdjęcia robiłam przy różnym oświetleniu, w słońcu, w cieniu i normalnym świetle dziennym, by jak najlepiej przybliżyć jego wygląd, tonację, teksturę. Choć i tak muszę przyznać, że zdjęcia nie do końca oddają jego realny urok, nie jest fotogeniczny :)
Słów kilka od producenta
Colour Correcting Mattifying POWDER marki Catrice, to korygujący puder matujący w kompakcie ( bez drobin ). Przeznaczony dla każdego rodzaju cery. Delikatna konsystencja umożliwia łatwą aplikację puszkiem lub pędzlem.
Kolorowa struktura posiada 4 odcienie:
- RÓŻOWY - odświeża zmęczoną cerę
- FIOLETOWY - rozświetla ziemistą cerę
- ZIELONY - neutralizuje zaczerwienienia
- BEŻOWY - ukrywa przebarwienia.
Produkt testowany dermatologicznie.
Puder został umieszczony w prostym, ale jednocześnie poręcznym i praktycznym opakowaniu wykonanym z twardego, przezroczystego tworzywa. Dobrze się zamyka, na klik, z łatwością się otwiera, dzięki wyprofilowaniom na wieczku. Posrebrzane elementy oraz napisy stanowią ładne wykończenie i sprawiają, że kasetka prezentuje się elegancko, a zarazem prosto i lekko. Kasetka jest zgrabna, wizualnie wydaje się stosunkowo mała, mieści 8 g pudru. Nie ma lusterka, co dla niektórych może być niedogodnością, ale ja i tak rzadko kiedy używam lusterek z kompaktów :)
W trakcie używania pudru, co czynię już od ponad trzech miesięcy, opakowanie niemal wcale nie traci na wyglądzie. Literki ścierają się bardzo powoli, w sumie to wiele zależy od sposobu przechowywania czy noszenia. Tworzywo, z którego kasetka jest wykonana, nie matowieje. nie powstają też na nim nieestetyczne mikro pęknięcia, jak to często w tego typu kasetkach się dzieje.
Na opakowaniu znajdziemy nazwę oraz krótki opis, w tym w języku polskim, pełny skład oraz termin ważności, który wynosi 18 miesięcy od momentu otwarcia.
Puder który stosuję to 010 - DELICATE BLOSSOM. Ma ładny odcień beżu, jasny z nutą pomarańczowych tonów, sporo zieleni, w jaskrawym odcieniu mięty lub mlecznego seledynu, kto jak woli, trocha pastelowego fioletu i odrobinkę różu w stonowanym, chłodnym odcieniu. Całość prezentuje się ciekawie i pięknie, te barwy cudownie uzupełniają się.
Puder ma gładką, jednolitą teksturę. Jest mocno prasowany, ale nie zbity, bardzo drobniutko zmielony, dzięki czemu każde pociągnięcie pędzlem równa się odpowiedniej porcji kosmetyku na pokrycie partii twarzy. Jednak nie jest suchy, ani też " mokry ", co z kolei skutkuje brakiem pylenia i fruwaniem mikrodrobin oraz osiadaniem ich na lustrzanych powierzchniach. Zapach oceniam jako bardzo przyjemny - pudrowy, subtelny, delikatnie, wręcz w minimalnym stopniu, wyczuwalny podczas aplikacji.
Puder z łatwością nabiera się na pędzel, równomiernie rozprowadza się po twarzy natychmiastowo zapewniając widoczny efekt, co mi bardzo w nim się podoba. Wystarczy kilka pociągnięć pędzlem, aby z precyzją pokryć całą twarz i szyję. Puder nie absorbuje w sobie sebum, który przenosimy nieraz za pomocą pędzla. Dla porównania przytoczę Rimelowego Match Perfection`a, którego stosuję znacznie króciej, a już trzy razy " zeskrobywałam " tworzącą się na powierzchni lśniącą, zbitą, tłustą warstewkę, która uniemożliwia nabieranie pudru i jest najzwyczajniej... wnerwiająca. W Colour Correcting Mattifying Powder to się NIE dzieje ;) Zużywa się bardzo powoli, co zresztą cieszy, bo stosowanie go to istna przyjemność!
Jak wiecie mam cerę mieszaną, w stronę tłustej, z mocno przetłuszczającą się strefą T, choć latem cała twarz mi się świeci od sebum i potu :) Policzki pokryte wyraźnie widocznymi, popękanymi naczynkami, pory są ... spore i widoczne. Czasem pojawiają się też niedoskonałości w postaci pryszczy i zaskórników - jednym słowem, wesoło nie jest.
Puder nie kryje mocno, ale w magiczny sposób matuje, upiększa i ujednolica skórę w trybie natychmiastowym. Dodaje jej zdrowego wyglądu i takiej... matowej, naturalnej świeżości :)
Nie tworzy maski, powiedziałabym wręcz, że jest zupełnie niewidoczny, nie zbiera się z porach, w zmarszczkach i liniach mimicznych, dzięki czemu dodatkowo je nie uwidacznia.
Na zdjęciu prezentuję go tak, jak noszę na co dzień - serum, krem i... Colour Correcting Mattifying Powder - bez bazy, bez podkładu, te stosuję okazjonalnie. Dodaję czasem korektor pod oczy ( och te nieznośne podkówki! ), róż lub bronzer na kości policzkowe, no i makijaż oczu - obowiązkowy, to tyle :)
Puder utrzymuje się na skórze przez dobre 5-6 godzin, podczas mocnych upałów do 4-rech godzin, potem potrzebne są minimalne poprawki, wtedy to idę " przypudrować nosek " i jest super :)
Cena - 18,99 zł / 8 g
Dostępność - Ladymakeup Sklep
Podsumowując...
Korygujący puder matujący Catrice zwrócił moją uwagę swoim barwnym wyglądem, pobudził ciekawość fajnymi obietnicami producenta, zachwycił cudownymi, widocznymi i trwałymi efektami. Dla skóry problematycznej raczej się nie nadaje, ale takiej z mniejszymi wymaganiami - będzie pasować idealnie! Jest fantastycznie lekki, nie pyli się, nie zapycha, nie obciąża skóry, jest niewidoczny, ale jednocześnie wiele robi! W mig dodaje urody i zdrowego wyglądu skórze, bardzo dobrze matuje, a jednocześnie delikatnie koryguje niedoskonałości - to wszystko w zawrotnej cenie 19 zł!
Znacie ten puder Catrice, a może inne wersje stosujecie i polecacie?
Jakie kosmetyki marki są Waszymi faworytami?
Po tym pudrze i balsamie nabrałam ochoty na kontynuowanie przyjaźni :)
Miłego wieczoru :)