Quantcast
Channel: Dobre Dla Urody
Viewing all articles
Browse latest Browse all 539

Makijaż z zeberką - Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matte i Makeup Revolution Mono Eyeshadow

$
0
0
Witajcie Słoneczka :)
Kosmetyki do makijażu każda z nas lubi, zwłaszcza, gdy są one idealnie dobrane do typu urody oraz naszych preferencji czy upodobań. Ale czasami zdarzają się nam w życiu niespodzianki, zupełnie niespodziewane, jak to na niespodziankę przystało, a wtedy to w nasze ręce trafiają kosmetyki, których, być może, same nigdy byśmy nie wybrały...

Tak właśnie było z tym oto duetem kosmetyków do makijażu - pomadki Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matteoraz cienia Makeup Revolution Mono Eyeshadow, które trafiły do mnie za sprawką e-zebry. 
Jak wielu z Was wie, jakiś czas temu sklep poszukiwał blogerek do współpracy, wystarczyło umieścić link do bloga i czekać.

Nie ukrywam, że miło się zrobiło, gdy otrzymałam zaproszenie do testowania, zgodziłam się nawet na otrzymanie " kosmetycznej niespodzianki " wybranej przez " załogę " sklepu. Zazwyczaj niespodzianek unikam, szczególnie gdy dotyczą one kosmetyków kolorowych, ale tym razem ciekawość mnie zżerała, więc zgodziłam się.
Czy żałuje? Z pewnością nie! Bowiem byłam zaskoczona zawartością otrzymanej paczuszki - nawilżająca kuracja do włosów się przydała, ale o niej za jakiś czas. Dziś będzie o makijażowych przyjemniaczkach, cieniu i pomadce, choć początkowo wydawało mi się, że pomadka pójdzie w kąt - czy słusznie? Same zobaczycie :)

O produktach Makeup Revolution wiele dobrego słyszałam i czytałam, ale jeszcze nie pokusiłam się na żaden kosmetyk marki. Ucieszyłam się, gdy zobaczyłam ten cień, dodatkowym powodem do radości był również odcień, idealnie wpisujący się w moje upodobania - właśnie takie, bezpieczne barwy, lubię na oku najbardziej! Jeśli czytaliście/oglądaliście post z ulubieńcami, to już wiecie, że ten cień został moim faworytem, już powiem dlaczego :)

Słów kilka od producenta

Makeup Revolution Mono Eyeshadow pojedynczy cień do powiek w odcieniu Adore Moi, to cień o mocnej pigmentacji, który sprawdzi się w każdej sytuacji.
Mocna pigmentacja produktu sprawia, że pięknie prezentuje się na oku.

Adore Moi Makeup Revolution to połączenie jasnego brązu ze starym złotem - takie właśnie mam skojarzenie za każdym razem, kiedy na niego patrzę. Jest lekko perłowy, opalizujący, ale bez wyrazistych połyskujących drobin, dzięki czemu na oku daje śliczny, jednolity, naturalny efekt. Pięknie rozświetla oczy, dodając spojrzeniu promienności, tak zwanego " błysku w oku " :)
Cień jest bardzo drobno zmielony, ale nie suchy, wręcz odwrotnie, określiłabym go jako lekko wilgotny - nie pyli się, z łatwością nabiera się na pędzel, nie obsypuje się podczas nakładania i noszenia.

Na szczególną uwagę zasługuje jego pigmentacja - jest niesamowicie wyrazisty, dlatego efekt jest widoczny już po jednym pociągnięciu pędzelka bądź palca, tak, tak też można :) Świetnie się utrzymuje, nie rozmazuje się, nie migruje, nie blaknie, nie zbiera się w załamaniach, nie tworzy nieestetycznych " fałd ", nie obsypuje, ściera się bardzo powoli i równomiernie, dzięki czemu poprawki w ciągu dnia są zbędne. Nawet na moich tłustych powiekach wytrzymuje przez cały dzień niemal w nienaruszonym stanie.
Jest absolutnie bezpieczny, kolorystycznie pasujący do każdego typu urody, i bezproblemowy w aplikacji , idealnie nakłada się zarówno pędzelkiem, jak i palcem. Na sucho i na mokro wygląda fantastycznie!

Dzięki grze odcieni, świetnie nadaje się zarówno jako cień bazowy, podbijający barwę innych cieni, oraz przedłużając ich trwałość, a także solo - efekt da się stopniować, a poprzez nakładanie kolejnych warstw uzyskuje się bardziej nasycony odcień. Nakładam go odrobinę na ruchomą powiekę i trocha więcej w zewnętrznych kącikach, dzięki czemu wygląda na ciemniejszy, bardziej nasycony - co widać na powyższym zdjęciu. Jeden cień, wiele możliwości!
Uwielbiam go, jest naprawdę fantastyczny, co więcej, odważę się porównać go do cieni Benefita, które dotychczas zajmowały szeregi moich cieniowych ulubieńców. Tyle że cień Makeup Revolution kosztuje przysłowiowe " grosze "!

Gdy zobaczyłam pomadkę Soft Sensation Lipcolor Butter Matte Astor`a byłam zniechęcona tak ciemnym, bordowo-brązowym kolorem. Nie przepadam za ciemnymi szminkami, bowiem nie za bardzo pasują do mojego typu urody, a drugą sprawą jest fakt, iż usta takim kolorem pokryte, przykuwają uwagę, czego nie lubię. Dla kobiet wamp to świetne rozwiązanie, dla mnie... niekoniecznie, preferuję bardziej spokojny, romantyczny styl w makijażu, lub klasyczny - czerwienie, fuksje, przygaszony róż... w nich czuję się najlepiej :)
Tym nie mniej zaryzykowałam, pomalowałam nią usta i... spodobała mi się :)

Słów kilka od producenta

Soft Sensation Lipcolor Butter Matte widocznie poprawia kondycję ust. Ma konsystencję masła, dzięki czemu wtapia się w usta i zapewnia wygodną, estetyczną aplikację. Nawilżająca formuła zawiera Squalane, składnik pozyskiwany z kokosa. Wygładza on i koi wysuszone wargi, powodując, iż stają się one o 30% bardziej nawilżone. Tak komfortowy efekt utrzymuje się aż do 5 godzin!
Soft Sensation Lipcolor Butter to praktyczny kosmetyk. Ścięta, ukośna końcówka ułatwia szybką, precyzyjną aplikację. Koloryzujący wkład wysuwa się poprzez przekręcenie podstawy opakowania, dzięki czemu nie wymaga temperowania. Wystarczy jednokrotna aplikacja, by kosmetyk w szybki i dokładny sposób wypełnił usta odcieniem.

Główne cechy produktu
  • Aksamitne, matowe wykończenie
  • Długotrwały kolor szminki i wygoda noszenia
  • Nawilżenie balsamu do ust
  • Pielęgnuje przesuszone usta
  • Ścięta końcówka dla łatwej aplikacji
Kolor nałożony na usta nie „rozpływa” się, doskonale utrzymuje się na wargach, nie sklejając ich.

Pomadka Soft Sensation Lipcolor Butter Matte jest podana w wygodnym, wysuwanym " pisaku ". Przypomina grubą kredkę, którą bez problemu można pomalować usta, nadając im zupełnie innego wyglądu. 
Konsystencja pomadki jest rzeczywiście kremowa, przyjemna i lekka, nie sucha - z łatwością sunie po ustach, wypełniając je precyzyjnie intensywnym kolorem. Nawet pędzelek w jej przypadku jest zbędny, bowiem idealnie obrysowuje kontur ust nie wybiegając, ani nie wylewając się, za jego granice. 
Zaskoczeniem okazał się kolor pomadki, moja jest w odcieniu 028 Vintage Chic,choć w sztyfcie wygląda ona na brązowo-bordowo-pomarańczową, na ustach ( a także na ręce i na papierze ) jest wiśniowa, lub można powiedzieć buraczkowa - kto jak woli :) A to już diametralnie zmienia sytuację, taką tonację to ja lubię :)

Pomadka świetnie się nakłada, wyznacza się intensywnością koloru oraz wysoką trwałością. Ale, jak każda matowa szminka, musi być nakładana na idealnie gładkie, miękkie, doskonale nawilżone usta, inaczej... podkreśli suche skórki, wchodzi w załamania, nieestetycznie się odznacza przy linii łączenia ust. 
Nie wysusza warg, ale też ich nie nawilża, po prostu bardzo ładnie podkreśla, uwydatnia, wydobywa kształt, nadaje seksapilu i... wprawia w zakłopotanie wszystkie koleżanki wokół, bowiem męskie spojrzenia są skierowane tylko ( i wyłącznie ) na usta NIĄ pokryte. 
Szlachetna, można powiedzieć klasyczna barwa Vintage Chic dodaje dostojności, a intensywność koloru na ustach z łatwością można stopniować. Na wieczór idealna w głębokiej barwie, matowe wykończenie dodaje nieco srogości, elegancji, nieprzystępności... Na dzień jednak jest nieco zbyt surowa, a więc nakładam ją w postaci bardzo cieniutkiej warstewki na mocno nawilżone balsamem usta - wtedy to przypomina intensywny odcień różu, tak zwana fuksja - moja ulubiona - prawda że ładnie wygląda w tym wydaniu? 
Wiecie co jeszcze fajnego jest w tej pomadce? Nie tylko praktyczne i łatwe w obsłudze opakowanie, nie tylko cudowny kształt i magiczna barwa, która zmienia się w zależności od oświetlenia, a także ilości zaaplikowanych warstw, ale także piękny, smakowity, waniliowo-ciasteczkowy zapach... mmmm! Obłędny! Usta nią pokryte są naprawdę mega pokusą, ze względu na... wszystko, od koloru, po teksturę i zapach. 
Mój mąż to potwierdzi - trudno, bardzo trudno się powstrzymać tak soczysto-słodkiej pokusie :*
P.S. Na każdym zdjęciu tu zaprezentowanym mam na powiekach cień Adore Moi Makeup Revolution - ostatnio jest moim niezbędnikiem w codziennym makijażu :)

Cena: cień Makeup Revolution - 4,87 zł / 3,3 g, pomadka Astor Soft Sensation Lipcolor Butter Matte - 9,39 zł / szt.

Dostępność - e-zebra.pl

Podsumowując...  

Jak widzicie, czasem niespodzianki bywają nawet bardziej niż trafione, dowodem czego są obydwa te produkty. Zarówno cienie Makeup Revolution, jak i pomadka Astor`a idealnie wpisały się w mój codzienny, i też ten wyjściowy makijaż. Niezawodne, łatwe i przyjemne w użyciu, trwałe i doskonale napigmentowane - sprawiają, że każdego dnia czuję się bardziej kobieco, po prostu piękniej :) Wystarczy tylko kilka minut :)

Znacie sklep e-zebra?
Stosowaliście może cienie Makeup Revolution, czy macie innych ulubieńców w szeregach marki?
Jak oceniacie pomadki Astora o matowym wykończeniu?
Miłego wieczoru Wam życzę :*
                                   

Viewing all articles
Browse latest Browse all 539

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra